Przeszczep szpiku mojej dziewczyny
A więc tak...w czerwcu moja najukochańsza dziewczyna zachorowała na ciężką aplazje szpiku kostnego, potrzebowała przeszczepu.Bardzo się tym przejmowała tak samo jak cała jej rodzina i oczywiście ja. Trzeba było znaleźć dawce wśród jej braci lub w rejestrze dawców szpiku. Bardzo sie denerwowałem kiedy zadzwoniła do mnie by poinformować mnie o wynikach "czy jej bracia moga byc dawcami" . Kiedy odbieralem telefon ręce trzęsły mi sie jak galaretka. Akurat wtedy jechałem z mamą autem i uslyszalem tylko jej słowa "być dawcą" i powiedziałem ze zadzwonie gdy bede juz na miejscu i wtedy pogadamy. Kiedy do niej oddwaniałem myslalem że zemdleje z nerwow...moj puls chyba przekroczył 200....Naszczęście okazało sie że jej młodszy brat moze być dla niej dawca szpiku i pasuja do siebie genetycznie pod kazdym względem . Kamień spadł mi z serca. Potem wróciła do domu ze szpitala i przed przeszczepem widywalismy się bardzo często. Niekiedy denerwowala mnie swoim wrednym zachowaniem ale wybaczylem jej bo była przejęta tym wszystkim. Ogólnie spedziłem z nią najpiękniejsze chwile mojego życia zarówno przed chorobą jak i w jej trakcie. Jest najwspanialsza osobą jaka znam. Aktualnie ona bierze chemie ponieważ musi zniszczyć stary szpik aby przyjąć nowy. Nie możemy się widywac ponieważ musi byc w odosobnieniu . Wiem że chemia sprawia jej cierpenie fizyczne i nie zycze nikomu zeby osoba ktorą kocha cierpiała bardzo w szpitalu oddalonym o 60 km :( Dziś cały dzień nie odpisywala mi na wiadomosci takze musi sie czuć okropnie...moje akutalne życie to jeden wielki stres o nią ale trzymam za nią kciuki i nigdy jej nie zostawię . W moich oczach nawet bez włosów na głowie jest najpiękniejsza na swiecie i wierze że przeszczep sie uda i znow będę mógł ją tulic i głaskać po plecach ponieważ zawsze to lubiła.Trzymajcie kciuki . Dziekuje za przeczytanie mojego wpisu:)